„I
głupiego już nie będą nazywali szlachetnym, a o łotrze nie będą
mówić, że zacny.”
Izaj. 32:5
Jedną z najbardziej bolesnych rzeczy w naszym świecie
jest to, że dobro nazywane jest złem, a zło dobrem. Że ludzie
szlachetni są szkalowani, poniżani i niszczeni, a ludzie bezbożni
i egoistyczni – wywyższani i nazywani szlachetnymi.
Dla mnie osobiście największą bolączką jest właśnie
odwrócenie wartości – świat stoi na głowie. To, co jest
naprawdę cenne – uchodzi za coś bezwartościowego, za śmiecie, a
to, co jest autentycznie wartości śmiecia – jest wywyższane i
hołubione. To jest wręcz nieprawdopodobne, jak bardzo mocno udało
się odwrócić system wartości w aktualnym świecie. Nie mogę się
z tym pogodzić. Nigdy nie mogłam i nigdy się nie pogodzę. Muszą
zostać przywrócone prawdziwe wartości; prawdziwa wartość musi
być przypisana do tego, do czego autentycznie należy, a nie do
czegoś, do czego ktoś chciałby ją przywiązać. Prawda musi
zasiąść na tronie. Nie może być tak, że kłamstwo nazywa się
prawdą, a prawdę kłamstwem. Bo to jest postawienie spraw na
głowie.
Nie można bowiem czegoś taniego i łatwego do zdobycia
nazywać czymś o wyjątkowej wartości – i odwrotnie: gdy coś
jest autentycznie cenne i trudne do zdobycia, nie może uchodzić za
coś bezwartościowego. Spójrzmy uczciwie na sprawy. W fizycznym,
materialnym życiu przecież jest podobnie. Im coś jest bardziej
wartościowe – tym więcej czasu i wysiłku potrzeba, aby to
zdobyć. W kwestiach duchowych i psychicznych jest podobnie.
Jeżeli ktoś reprezentuje prawdziwe wartości, to na
pewno nie przyszło mu to łatwo. Dlatego nie może być traktowany
jak jakiś niedojda czy ktoś gorszy od tych, którzy nie
reprezentują sobą niczego. Żadnych wartości. Żadnego kręgosłupa
moralnego. Bo jeśli ktoś aktualnie posiada silny kręgosłup
moralny, to nie przyszło mu to łatwo. Musiał wcześniej stoczyć wiele wygranych walk w swoim życiu. A walka to koszt
przecież. Ogromny koszt. Nadto ogromny wysiłek – bo trzeba się
ciągle umacniać – a słabość przecież jest łatwiejsza.
Wystarczy tylko się poddać. Nic nie robić, nie wysilać się. Stąd
słabość nie może uchodzić za większą wartość niż siła.
Im bardziej zakłamany, rozuzdany i zepsuty jest świat
wokół, tym większej siły potrzeba, aby trwać w prawdzie i dobrym
uczynku. Im gorszy jest świat wokół, tym trudniej jest trwać w
tym, co dobre. Tego kontekstu też nie można przeoczyć ani zlekceważyć.
Trwanie w prawdzie wymaga ogromnej siły wtedy, gdy cały
świat kłamie. Trwanie w moralności wymaga ogromnej siły wtedy,
gdy cały świat żyje niemoralnie. Dlatego tak cenne jest posiadanie
wspólnoty ludzi, którzy myślą tak samo i chcą opierać się złym
wpływom, są ostoją normalności, prawdy i wspierają się
wzajemnie. Taka oaza na pustyni.
Obietnica, która zawarta jest w cytowanym wersecie,
dotyczy zasad panujących w Królestwie Bożym i panowania Chrystusa
na ziemi. Jak wiemy, obecnie to szatan jest panem tego świata. Jest
panem tego systemu, sposobu urządzenia świata. Ale przyjdzie czas,
gdy to się zmieni. Bo gdzie pojawia się Chrystus, wszystko
normalnieje, normuje się, jest uzdrawiane. Również społeczeństwa, narody. Cytowana na początku niniejszego postu
obietnica należy do tych najpięknięjszych dla mnie: że w końcu
wszystko kiedyś będzie normalnie w całym społeczeństwie,
a nie tylko w niewielkich wspólnotach Jego wyznawców. Że zło,
niemoralność, podłość – nie zasiądzie na piedestale, bo nikt
tego nie uzna ani na to nie pozwoli. Że dobro będzie ukochane i
szanowane przez wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz