„A
Jezus rzekł do niego: Żaden, który przyłoży rękę do pługa i
ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego.”
Łuk. 9:62
Wybierając życie w Królestwie Bożym musimy mieć
świadomość, że od tej pory we wszystkich naszych czynach i
decyzjach życiowych będziemy musieli kierować się miłością do
Chrystusa. Musieli? Nie, to źle powiedziane. Będziemy chcieli.
Pragnęli całym sercem. Oglądanie się wstecz na inne motywacje
działania to jak oranie z głową odwróconą do tyłu – nie ma
szans, aby bruzda szła równo – pole się marnuje, bo tak nigdy
nie uprawisz pola dobrze. Bo co wyrośnie, to zostanie zniszczone
przy zbiorach. Albo nie wyrośnie. Takiego oracza nie wpuszczają na
pole.
Gdy wybieramy drogę za Chrystusem, to swoją
dotychczasową drogę musimy zostawić. Gdy wybieramy sposób życia
według zasad i praw głoszonych przez Chrystusa, musimy zrezygnować
ze wszystkiego, co tym zasadom i prawom się sprzeciwia. Często
niestety są to rzeczy bardzo nam miłe pomimo tego, że są złe.
Jednak miłość do Chrystusa zobowiązuje. Jeżeli Jego ukochaliśmy
ponad życie, to wszystko inne powinno zostać sprowadzone do
wartości śmiecia w naszym sercu – nawet te rzeczy pozornie dobre,
ale konkurujące w naszym sercu z Chrystusem.
Podobnie jest gdy chłopak zakochuje się w dziewczynie.
Wtedy tylko ta jedna jest dla niego cudowna, a wszystkie inne –
tchnące martwotą statystki. Jeśli jednak tak nie jest – a
chłopak deklaruje miłość dziewczynie – wówczas powstaje
zasadne pytanie o to, czy faktycznie naprawdę kocha on tę
dziewczynę, której wyznał miłość.
Chrystus jest zazdrosnym Bogiem. Nie toleruje miłości
do wielu bogów. Nie toleruje miłości do żadnego innego boga
oprócz Niego. Jeżeli ktoś wybiera Jego – to wszyscy inni bogowie
muszą zniknąć z naszego życia. Wszystko inne, co jest nam drogie
sercu porównywalnie do tego, jak drogi jest nam Chrystus – musi
zostać ukrzyżowane, tj. wyrzucone z naszego serca, pozbawione
wartości w naszych oczach. Jeżeli tak się nie dzieje i kochamy
Chrystusa oraz innych bogów – będziemy przechodzić przez ogień
prób i doświadczeń, które postawią nas w sytuacjach konieczności
dokonania wyboru i jednoznacznego opowiedzenia się, kogo kochamy
bardziej i z kim chcemy naprawdę żyć. Kogo wybieramy. Chrystus
nigdy nie zadowoli się miejscem równorzędnym z czymś tam lub kimś
tam jeszcze. On musi być droższy od każdego innego człowieka, od
każdej innej sprawy i każdej innej rzeczy w naszym życiu. Jeżeli
tak nie jest – z czasem ustępuje z naszego życia CAŁKOWICIE. I w
sumie jest to chyba zupełnie zrozumiałe. Bo nikt z ludzi także nie
chciałby wiązać się na stałe i wchodzić w małżeństwo z kimś,
kto ma podzielone serce pomiędzy więcej kobiet/mężczyzn. Żadna
dziewczyna nie chciałaby kochać chłopaka, który sypia z inną.
Podobnie chłopak nie chciałby dziewczyny, która rozbiera się
przed innym. Nasz związek z Chrystusem porównywany jest w Nowym
Testamencie właśnie do małżeństwa, gdzie Chrystus jest
oblubieńcem (mężem), a wierni – oblubienicą (żoną).
Jeżeli obracasz się wstecz idąc do Chrystusa, to
znaczy, że w sercu masz tęsknotę za tym, co zostawiłeś właśnie
dla Chrystusa. A to znaczy, że twoje serce nie jest całkowicie
oddane Chrystusowi. Że jest coś innego, co kochasz co najmniej
równie mocno lub nawet mocniej niż Chrystusa, bo Chrystus nie
przysłania swoim blaskiem blasku tej rzeczy w twoich oczach. Dlatego
nie jesteś godzien Chrystusa. Nie jesteś godzien Jego wielkiej i
cudownej miłości, najpiękniejszej i największej na świecie. Nie
nadajesz się do Królestwa Bożego, bo tam właśnie rządzi miłość
do Chrystusa – i to ona zwycięża wszystko, co złe. Nasza miłość
do Boga jest naszym zwycięstwem też nad naszym wrogiem, szatanem.
Podobne zasady rządzą życiem. Jeżeli jesteś z
dziewczyną, a myślisz o innej, to znaczy, że nie kochasz tej, z
którą jesteś. Nie oddałeś jej serca. Sercem jesteś gdzieś
daleko. Jesteś rozdwojony – ciało tu, serce tam. Nie jesteś
godzien tej dziewczyny, aby zajmować jej serce i życie. Jeśli jest
wartościowa – tym bardziej nie jesteś jej godzien, a jeśli nie
jest wartościowa – to też nie powinieneś z nią być, bo w
pewnym sensie nie jesteś jej godzien – bo też ma prawo do tego,
aby ktoś pokochał ją całym, a nie rozdwojonym sercem. Nie
powinieneś jej łudzić, zwodzić ani dawać nadziei, która nigdy
się nie spełni – i ty o tym dobrze wiesz już teraz, że nadzieja
ta się nie spełni. Bo już teraz jej nie kochasz tak, jak
powinieneś, bo serce masz podzielone. Jeżeli jednak nie zostawisz
jej, by nie dawać jej złudnej nadziei – będziesz odpowiedzialny
za to, że stanie się gorsza na skutek twojej niewłaściwej
postawy. Bóg cię z tego rozliczy. Bo żadna z takich spraw nie
uchodzi ludziom na sucho. Dlatego jest tyle cierpienia w tych
tematach, bo każdy myśli tylko o sobie, a nie o tym, ile cierpienia
zadaje innym.
Jeżeli z powodu Chrystusa przestajemy kraść, to nie
możemy z żalem wzdychać, ile to byśmy mieli kasy, gdybyśmy nie
służyli Chrystusowi, bo np. wtedy moglibyśmy brać łapówki i coś
tam zachachmęcić w księgowości, z podatkami, płatnościami,
nierzetelnie potraktować pracownika. Jeżeli ze względu na
Chrystusa rezygnujemy z rozwiązłości, to nie możemy potem
godzinami tęsknić za tym, co byśmy robili, gdybyśmy mogli, ale,
niestety (sic!), nie możemy z powodu wiary w Chrystusa. Jeżeli ze
względu na Chrystusa przestajemy cudzołożyć, to nie możemy potem
tęsknić za intymnymi relacjami z obcą. Czujesz o co mi chodzi,
czujesz ten bezsens? Albo Chrystus jest dla nas wartością, albo nie
jest. Nie ma sensu się oszukiwać. Jeżeli uznajesz Chrystusa za
wartość bezkonkurencyjną – to wszystko inne musi po prostu Jemu
ustąpić, być słabe w twoich oczach w zestawieniu z Chrystusem.
Musi znaleźć się na marginesie serca, życia. Bo całe serce
wypełnia teraz Chrystus, który stał się naszym życiem. I w Nim
mamy pełnię. Wszystko, czego potrzebujemy. Spełnienie duszy. Sens
życia. Zdroje żywej wody. Obfitość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz